Krzątałam się po całym domu przy dźwiękach muzyki Hollywood Undead. Kołysałam się w rytm wygrywany przez muzyków i ścierałam przy tym kurze. Dokładnie półtora tygodnia temu wróciłam do domu. Przez ten czas zdążyłam bardzo stęsknić się za ekipą z Londynu, a szczególnie za Molly i Travisem. Cały czas utrzymywaliśmy ze sobą kontakt, jednak to nie było to samo, co spędzanie czasu w swoim towarzystwie. Teraz cieszyłam się jak dziecko, kiedy w końcu mieli mnie odwiedzić. Do ich przyjazdu została mi niecała godzina, a dom wciąż nie wyglądał idealnie. Tak właśnie kończyło się zostawianie mnie i Adama samych w domu - jednym wielkim bałaganem. Mój brat wymigał się od sprzątania tylko dzięki pracy w warsztacie samochodowym, którą podjął jakiś czas temu. Jeśli chodzi o niego i Emmę to nic się nie zmieniło, wciąż traktowali się z dystansem. Piętnaście minut przed zaplanowanym wyjściem z domu wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam się szykować.
***
Pogoda dzisiejszego dnia bardzo mnie rozpieszczała. Słońce świeciło, niebo było czyste bez żadnej chmurki i ani śladu wiatru, który ostatnimi dniami wiał bardzo silnie. Ciesząc się z cudownej pogody biegłam jak na złamanie karku w stronę peronu. W duchu przeklinałam Adama za zabranie samochodu. Będąc już niedaleko zwolniłam nieco kroku. I tak musiałam już wyglądać okropnie przez morderczy bieg, więc nie chciałam pogarszać tego stanu. Spokojniejszym krokiem dotarłam na peron w ostatniej chwili, kiedy pociąg właśnie się zatrzymywał. Na moich ustach cały czas widniał szeroki uśmiech. Kiedy drzwi pociągu się otworzyły pierwsze co rzuciło mi się w oczy była burza rudych włosów Molly. Od razu pomachałam do niej i zaczęłam przeciskać się między ludźmi w jej stronę. Od razu rzuciłyśmy się sobie w ramiona mocno ściskając.
- Jeju, tak się za tobą stęskniłam - pisnęła ruda próbując przekrzyczeć pociąg i tłum ludzi.
- Ja za tobą też - odparłam, mocniej ją przytulając. Kiedy w końcu się od siebie odsunęłyśmy spojrzałam za plecy Molly, gdzie stal Travis. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, o ile to w ogóle możliwe. Przygryzając wargę podeszłam do niego, a on natychmiast porwał mnie w ramiona. Serce waliło mi jak oszalałe. Już pawie zapomniałam jak świetnie przy nim się czułam. Wtuliłam się w niego wdychając cudowny zapach jego perfum. Przez chwilę miałam wrażenie, że czas się dla nas zatrzymał. Prócz nas nie istniało nic innego. Stanęłam na palce, niechętnie odrywając się od jego klatki piersiowej, i z uśmiechem przysunęłam swoją twarz do jego, a on połączył nasze usta w czułym pocałunku.
- Jeju, tak się za tobą stęskniłam - pisnęła ruda próbując przekrzyczeć pociąg i tłum ludzi.
- Ja za tobą też - odparłam, mocniej ją przytulając. Kiedy w końcu się od siebie odsunęłyśmy spojrzałam za plecy Molly, gdzie stal Travis. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, o ile to w ogóle możliwe. Przygryzając wargę podeszłam do niego, a on natychmiast porwał mnie w ramiona. Serce waliło mi jak oszalałe. Już pawie zapomniałam jak świetnie przy nim się czułam. Wtuliłam się w niego wdychając cudowny zapach jego perfum. Przez chwilę miałam wrażenie, że czas się dla nas zatrzymał. Prócz nas nie istniało nic innego. Stanęłam na palce, niechętnie odrywając się od jego klatki piersiowej, i z uśmiechem przysunęłam swoją twarz do jego, a on połączył nasze usta w czułym pocałunku.
***
Dotarliśmy do domu niedługo potem. Po drodze obmyśliliśmy podział pokoi. Z racji tego, że w moim domu był jedynie jeden pokój gościnny to któreś z nich było skazane na moje towarzystwo. Padło na Travisa z czego się w sumie cieszyłam, bo strasznie za nim tęskniłam. Przed wejściem do domu na podjeździe zobaczyłam samochód Adama, co znaczyło, że wrócił już z pracy. Wchodząc do domu od razu poczułam zapach spalenizny. Od razu ruszyłam biegiem do kuchni.
- Adam! Co ty do cholery robisz?! - wrzasnęłam na brata, który próbował wyciągnąć z piekarnika kurczaka.
- Chciałem podgrzać obiad dla gości - tłumaczył się. Pacnęłam się otwartą dłonią w czoło i spojrzałam na brata karcącym spojrzeniem. Zajrzałam mu przez ramię na nasz obiad. Był totalnie spalony i nie do zjedzenia. Westchnęłam i podałam bratu swój telefon, a on spojrzał na mnie pytająco.
- Zamów dwie pizze, coś jeść musimy - wytłumaczyłam i podeszłam do okna. - A, i ty płacisz.
- Co...? - zapytał załamanym tonem.
- Nabroiłeś teraz będziesz płacił - odparłam, wzruszając ramionami i otwierając okna na oścież. - A, i byłoby miło gdybyś przywitał się z gośćmi - dodałam, wskazując głową na drzwi. Adam posłusznie oddalił się z kuchni, a ja próbowałam się jakoś pozbyć dymu i tego okropnego zapachu
- Może ci pomóc? - usłyszałam za sobą głos Travisa.
- Raczej już nic nie da się z tym zrobić - odparłam, odwracając się w jego stronę. - I z kurczakiem też - dodałam, podchodząc do naczynia, w którym leżał nasz obiad po czym wyrzuciłam go do śmietnika. Westchnęłam i odłożyłam naczynie do zmywarki, po czym podeszłam do szeroko uśmiechniętego Travisa. Przytuliłam się do niego, opierając policzek o jego klatkę piersiową, a on objął moje ciało swoimi mocnymi ramionami.
- Adam! Co ty do cholery robisz?! - wrzasnęłam na brata, który próbował wyciągnąć z piekarnika kurczaka.
- Chciałem podgrzać obiad dla gości - tłumaczył się. Pacnęłam się otwartą dłonią w czoło i spojrzałam na brata karcącym spojrzeniem. Zajrzałam mu przez ramię na nasz obiad. Był totalnie spalony i nie do zjedzenia. Westchnęłam i podałam bratu swój telefon, a on spojrzał na mnie pytająco.
- Zamów dwie pizze, coś jeść musimy - wytłumaczyłam i podeszłam do okna. - A, i ty płacisz.
- Co...? - zapytał załamanym tonem.
- Nabroiłeś teraz będziesz płacił - odparłam, wzruszając ramionami i otwierając okna na oścież. - A, i byłoby miło gdybyś przywitał się z gośćmi - dodałam, wskazując głową na drzwi. Adam posłusznie oddalił się z kuchni, a ja próbowałam się jakoś pozbyć dymu i tego okropnego zapachu
- Może ci pomóc? - usłyszałam za sobą głos Travisa.
- Raczej już nic nie da się z tym zrobić - odparłam, odwracając się w jego stronę. - I z kurczakiem też - dodałam, podchodząc do naczynia, w którym leżał nasz obiad po czym wyrzuciłam go do śmietnika. Westchnęłam i odłożyłam naczynie do zmywarki, po czym podeszłam do szeroko uśmiechniętego Travisa. Przytuliłam się do niego, opierając policzek o jego klatkę piersiową, a on objął moje ciało swoimi mocnymi ramionami.
***
Godzinę później wszyscy siedzieliśmy w salonie jedząc pizzę. Oglądaliśmy jakąś komedię, którą Adam znalazł w telewizji. Było bardzo miło, a szczególnie kiedy leżałam w ramionach Travisa. On i mój brat jakoś się dogadali, chociaż bardzo się bałam, że będzie na odwrót. Molly nie dało się nie lubić, więc Adam nie odbiegał od normy i polubił rudą. W pewnym momencie poczułam wibracje swojego telefonu, więc od razu wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomość.
- Ej, co powiecie na imprezę dziś wieczorem? - zapytałam, patrząc na resztę towarzystwa. Wszyscy przytaknęli więc odpisałam na SMS'a i napisałam jeszcze do Emmy. - To mamy dwie godziny, chodź Molly, trzeba się przygotować - uśmiechnęłam się, niechętnie podnosząc się z kanapy. - Emma będzie za piętnaście minut - dodałam, patrząc na brata. Nadal trzymali między sobą dystans, a mnie to coraz bardziej irytowało. Weszłam razem z Molly do mojego pokoju, gdzie zaczęłyśmy przeszukiwać swoje rzeczy w poszukiwaniu czegoś nadającego się na imprezę.
Tak, jak wspomniałam Adamowi Emma była u nas kilkanaście minut później. Przyniosła ze sobą torbę pełną ubrań i kosmetyków, więc problem stroi był zażegnany. Jakimś cudem i ja i Emma i Molly miałyśmy takie same rozmiary ubrań, więc mogłyśmy się nimi swobodnie wymieniać. Ja wybrałam dla siebie biały crop top na ramiączka i rozkloszowaną, turkusową spódniczkę, a do tego cieliste szpilki. Molly wybrała sobie czarną, obcisłą sukienkę i czerwone szpilki z kokardkami, a do tego dżinsową kurtkę. Emma zaś założyła granatowy top i czarną obcisłą spódniczkę,a do tego czarne szpilki. Zrobiłyśmy szybki makijaż i zeszłyśmy na dół do chłopaków. W duchu cały czas modliłam się, żeby Adam nie zrobił niczego głupiego. Nie wiedziałam czego powinnam się spodziewać jeśli zostawię go samego z Travisem. Obaj jednak siedzieli na kanapie w salonie, cali i zdrowi, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
- Możemy się chyba zbierać - oznajmiłam, kiedy weszłyśmy do salonu. Było przed dwudziestą drugą, a stąd do klubu droga trwała mniej więcej piętnaście minut. Spojrzałam na brata, który wpatrywał się w Emmę niczym w obrazek. Boże, co za kretyn. Travis natychmiast wstał z kanapy i podszedł do mnie.
- Pięknie wyglądasz - powiedział, nachylając się do mojego ucha. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale nie skomentowałam tego.
***
Tańczyliśmy, piliśmy i wszyscy świetnie się bawili. W pewnym momencie zauważyłam, że Emma prowadziła z Adamem niezbyt przyjemnie wyglądającą rozmowę. Po chwili wściekła brunetka wybiegła z klubu. Spojrzałam na brata pytającym wzrokiem, a on tylko wzruszył ramionami. Jednocześnie postanowiliśmy wyjść za Emmą. Adam był pierwszy na dworze. Stanęłam w pewnej odległości od nich.
- Odejdź - zawarczała nieprzyjemnie dziewczyna.
- Emma, do cholery, przestań mnie unikać! - zaczął mój brat.
- Bo co...? - spojrzała na niego smutnymi oczami. Musiała wcześniej wypić trochę alkoholu, bo normalnie nie zachowywałaby się tak. Chociaż po takim czasie każdy straciłby nerwy.
- Bo mi na tobie zależy!
- Jakoś nigdy nie umiałeś tego okazać - prychnęła.
- Bo byłem kretynem - odparł, robiąc krok w jej stronę.
- To już wiem - dodała po chwili.
- Emma, przepraszam...
- I co mi z twoich przeprosin?! Za chwilę znowu znajdziesz sobie jakąś zdzirę, a ja będę musiała na to patrzeć i nic nie będę mogła zrobić!
- Nie znajdę, Emma... - Adam patrzył zszokowany na brunetkę. - Emma, nie znajdę innej, bo nie chcę innej. Będąc z Jen zrozumiałem, że liczysz się tylko ty.
- To czemu dalej z nią byłeś?
- Bo bałem się, że nie będziesz mnie chciała.
- Hahaha, przez tyle cholernych lat się o ciebie starałam, a ty mi mówisz, że ja bym cię nie chciała?!
- Emma... - Adam podszedł do niej i ujął jej twarz w dłonie. - Przeszłość już była, nie ważne co było wcześniej, liczysz się tylko ty i nikt inny.
Przez chwile wpatrywali się w siebie jak zaczarowani, a ja tylko czekałam, aż Emma przyłoży temu kretynowi w twarz. Tak się jednak nie stało. Stało się coś zupełnie odwrotnego - pocałowali się.
- No w końcu! - krzyknęłam, zwracając tym samym ich uwagę. Oboje się roześmiali.
Tak, jak wspomniałam Adamowi Emma była u nas kilkanaście minut później. Przyniosła ze sobą torbę pełną ubrań i kosmetyków, więc problem stroi był zażegnany. Jakimś cudem i ja i Emma i Molly miałyśmy takie same rozmiary ubrań, więc mogłyśmy się nimi swobodnie wymieniać. Ja wybrałam dla siebie biały crop top na ramiączka i rozkloszowaną, turkusową spódniczkę, a do tego cieliste szpilki. Molly wybrała sobie czarną, obcisłą sukienkę i czerwone szpilki z kokardkami, a do tego dżinsową kurtkę. Emma zaś założyła granatowy top i czarną obcisłą spódniczkę,a do tego czarne szpilki. Zrobiłyśmy szybki makijaż i zeszłyśmy na dół do chłopaków. W duchu cały czas modliłam się, żeby Adam nie zrobił niczego głupiego. Nie wiedziałam czego powinnam się spodziewać jeśli zostawię go samego z Travisem. Obaj jednak siedzieli na kanapie w salonie, cali i zdrowi, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
- Możemy się chyba zbierać - oznajmiłam, kiedy weszłyśmy do salonu. Było przed dwudziestą drugą, a stąd do klubu droga trwała mniej więcej piętnaście minut. Spojrzałam na brata, który wpatrywał się w Emmę niczym w obrazek. Boże, co za kretyn. Travis natychmiast wstał z kanapy i podszedł do mnie.
- Pięknie wyglądasz - powiedział, nachylając się do mojego ucha. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale nie skomentowałam tego.
***
Tańczyliśmy, piliśmy i wszyscy świetnie się bawili. W pewnym momencie zauważyłam, że Emma prowadziła z Adamem niezbyt przyjemnie wyglądającą rozmowę. Po chwili wściekła brunetka wybiegła z klubu. Spojrzałam na brata pytającym wzrokiem, a on tylko wzruszył ramionami. Jednocześnie postanowiliśmy wyjść za Emmą. Adam był pierwszy na dworze. Stanęłam w pewnej odległości od nich.
- Odejdź - zawarczała nieprzyjemnie dziewczyna.
- Emma, do cholery, przestań mnie unikać! - zaczął mój brat.
- Bo co...? - spojrzała na niego smutnymi oczami. Musiała wcześniej wypić trochę alkoholu, bo normalnie nie zachowywałaby się tak. Chociaż po takim czasie każdy straciłby nerwy.
- Bo mi na tobie zależy!
- Jakoś nigdy nie umiałeś tego okazać - prychnęła.
- Bo byłem kretynem - odparł, robiąc krok w jej stronę.
- To już wiem - dodała po chwili.
- Emma, przepraszam...
- I co mi z twoich przeprosin?! Za chwilę znowu znajdziesz sobie jakąś zdzirę, a ja będę musiała na to patrzeć i nic nie będę mogła zrobić!
- Nie znajdę, Emma... - Adam patrzył zszokowany na brunetkę. - Emma, nie znajdę innej, bo nie chcę innej. Będąc z Jen zrozumiałem, że liczysz się tylko ty.
- To czemu dalej z nią byłeś?
- Bo bałem się, że nie będziesz mnie chciała.
- Hahaha, przez tyle cholernych lat się o ciebie starałam, a ty mi mówisz, że ja bym cię nie chciała?!
- Emma... - Adam podszedł do niej i ujął jej twarz w dłonie. - Przeszłość już była, nie ważne co było wcześniej, liczysz się tylko ty i nikt inny.
Przez chwile wpatrywali się w siebie jak zaczarowani, a ja tylko czekałam, aż Emma przyłoży temu kretynowi w twarz. Tak się jednak nie stało. Stało się coś zupełnie odwrotnego - pocałowali się.
- No w końcu! - krzyknęłam, zwracając tym samym ich uwagę. Oboje się roześmiali.
Hej!
OdpowiedzUsuńJestem w końcu! Przepraszam, że tak długo, ale cały czas zapominałam. :C
Co do rozdziału to jest cudowny! <3
Najbardziej podobała mi się końcówka, czego możesz się domyślić. :D Adaś i Emma w końcu razem. Trochę szkoda, że dziewczyna nie przywaliła mu tak na zapas, no ale. xd Widać nie można mieć wszystkiego. :D
Czekam niecierpliwie na epilog! :*
Pozdrawiam! :3