wtorek, 19 sierpnia 2014

08

*Travis*

           Emily wyglądała jakby zobaczyła ducha. Od dłuższej chwili zastanawiałem się, co takiego się stało, przecież nikt normalny nie bladł nagle i nie wyglądał tak jak ona w tamtym momencie. Podniosłem się z miejsca i przeczesałem palcami włosy. 
 - Idziesz gdzieś? - zapytała Molly, przyglądając mi się badawczo. Ta ciekawość kiedyś zaprowadzi ją do piekła, jak nic. 
- Przewietrzyć się. - Nieświadomie użyłem tego samego argumentu, co brunetka. 
- Proszę cię, nie mieszaj jej w głowie. Ona ostatnio serio dużo przeszła i chcę, żeby mogła tutaj odpocząć, a nie zaprzątać sobie głowę kimś takim jak ty - powiedziała poważnie. To nie było do niej podobne, więc sytuacja Emily musiała być na prawdę nieciekawa. Kiwnąłem głową i skierowałem swoje kroki na balkon. Ustałem przy drzwiach, przyglądając się dziewczynie, która stała po drugiej stronie. Opierała się dłońmi o balustradę, a jej drobne ciało lekko drżało, jakby płakała. Niepewnie chwyciłem za klamkę i uchyliłem drzwi. Kiedy tylko zrobiłem krok do przodu Emily od razu się odwróciła. Od razu poczułem się jakbym naruszył jej prywatną strefę, ale mimo to ustałem obok niej i oparłem się o barierkę, tak jak ona wcześniej. Spojrzała na mnie niepewnie.
- Wszystko w porządku? - zapytałem, przyglądając się jej. Musiałem przyznać, że była na prawdę ładna. Ciemne włosy falami odpadały na jej szczupłe ramiona, a w czekoladowych oczach krył się głęboki smutek. Cały czas zastanawiało mnie, co takiego się stało, że ta piękna dziewczyna skrywała w sobie tyle smutku i bólu, jednak postanowiłem nie naciskać, jeśli będzie chciała sama się w końcu otworzy.
- To nic takiego - powiedziała spokojnie i wymusiła na sobie uśmiech.
- Na pewno? - dopytałem dla pewności. Kiwnęła głową i ponownie się uśmiechnęła, tym razem bardziej przekonująco. Odwzajemniłem ten gest i spróbowałem zacząć rozmowę.
- Jak ci się podoba Londyn? - zapytałem, spoglądając na nią.
- Jeszcze nie miałam dziś okazji, żeby pozwiedzać, ale kiedy tu ostatnio byłam było całkiem fajnie - odparła, nieco bardziej rozluźnionym głosem.
- Jeśli chcesz mogę ci kiedyś pokazać kilka fajnych miejsc - zaproponowałem swobodnie. Po chwili zrozumiałem, jak dziwnie musiało to zabrzmieć.
- Czemu nie - odparła Emily widząc moje lekkie zmieszanie.
- Lepiej wracajmy, bo jeszcze Molly zacznie cię szukać - zaśmiałem się i odepchnąłem od barierki. Brunetka kiwnęła głową i poszła w moje ślady.

*Emily*

        Travis zaskoczył mnie przychodząc tam za mną. Kiedy zobaczyłam go pierwszy raz, owszem wydawał się miły, ale jego wygląd stwarzał zupełnie przeciwne wrażenie. Weszliśmy do środka, a Molly od razu rzuciła mi zatroskane spojrzenie. Uśmiechnęłam się lekko, pokazując tym, że wszystko jest okej i nie musi się tak o mnie martwić. Zajęłam swoje poprzednie miejsce i od raz dosiadła się do nas Dani. Zaczęłyśmy rozmawiać na wszystkie możliwe tematy. Okazała się być bardzo pozytywną osobą. Jakiś czas później dołączyła do nas również Lorena, która okazała się być równie miła, co Danielle. Brunetka, jak się okazało podczas rozmowy, była pół latynoską pół angielką, co tłumaczyła jej niecodzienna jak na tej części świata uroda. Blondynka zaś od dziecka mieszkała w Londynie i znała tu każdy kąt. Od razu wszystkie znalazłyśmy wspólny język i czułam, że one mogą mi pomóc zapomnieć o problemach. Pierwszy raz od dłuższego czasu na mojej twarzy gościł uśmiech.
- Jutro idziemy na zakupy i małą przechadzkę po mieście! - zawołała zadowolona Dani. Od dłuższej chwili planowałyśmy, jak spędzić jutrzejszy dzień.


***

        - Emily, już późno, powinnyśmy wracać - Molly przerwała moją bardzo interesująca rozmowę z Joshem, który okazała się na prawdę miłym i zabawnym chłopakiem. On i Lorena bardzo do siebie pasowali i nie dziwiłam się, że są razem. Niechętnie wstałam z wygodnej kanapy i poprawiłam bluzkę. Pożegnałam się z Lukiem i Danielle. Dani oczywiście wyściskała mnie jakbyśmy miały nie widzieć się przez najbliższy rok, a przecież miałyśmy się zobaczyć już jutro. Przez cały wieczór nie mogłam przestać się uśmiechać. Wszyscy tutaj byli na prawdę mili. Razem z Molly oraz Joshem i Loreną wyszliśmy z  mieszkania, które należało w tej chwili do Luke'a i jego starszego brata. Travis poszedł już jakiś czas temu, a Dani postanowiła zostać jeszcze chwilę by pomóc posprzątać. Ja jednak wiedziałam,że brunetce chodzi o coś zupełnie innego, a mianowicie o starszego brata Luke'a - Max, który miał dzisiaj przyjechać. Danielle w sekrecie wyznała mi, że  bardzo jej się podoba. Znałyśmy się dopiero od kilku godzin, a Dani już zachowywała się jakbyśmy przyjaźniły się od lat. Lorena była zdecydowanie spokojniejsza i rozsądniejsza od energicznej szatynki. Josh i jego dziewczyna odprowadzili nas pod same drzwi klatki schodowej. Pożegnaliśmy się i weszłyśmy po schodach. Molly otworzyła drzwi i wparowałyśmy do środka. Ściągnęłyśmy buty i weszłyśmy do mojego tymczasowego pokoju.
 - Jeszcze nie miałyśmy okazji porządnie pogadać - stwierdziła ruda, kładąc się na łóżko.- No wiesz, tak szczerze.
  Kiwnęłam głową, choć nie miałam ochoty wracać do ostatnich wydarzeń. Przyjechałam tu, żeby zapomnieć, ale znałam Molly na tyle, że mogłam się domyślić, że w końcu zapyta. W międzyczasie dowiedziałam się, że to Adam wcześniej skontaktował się z nią, żeby coś ze mną zrobić.
- Wiem, ze to dla ciebie trudne i jeśli nie chcesz, nie musisz o tym mówić - dodała szybko ruda.
- W porządku, mogę ci opowiedzieć - powiedziałam niepewnie, przygryzając lekko wargę. Odetchnęłam głęboko i powoli zaczęłam opowiadać Molly całą historię. Od samego początku, czyli od podjęcia przez Jamesa decyzji o wystartowaniu w zawodach, a do samego końca, czyli jego pogrzebu. Nie obyło się bez łez. To nadal bolało tak samo mocno. Mimo to cieszyłam się, że wyrzuciłam to z siebie.
- Emily... Tak mi przykro - szepnęła i przygarnęła mnie do siebie. Wtuliłam się w jej drobne ciało i pozwoliłam łzom swobodnie płynąć po mojej twarzy. Po jakimś czasie, kiedy emocje już opadły, razem z rudą stwierdziłyśmy, że to dobry czas, by coś zjeść, oczywiście pominęłyśmy fakt, że było grubo po dwunastej w nocy. Świetnie się razem bawiłyśmy, nawet przy robieniu zwykłych kanapek. Molly nie pozwalała mi na zbyt długi smutek. Oznajmiła, że postawiła przed sobą zadanie, aby każdy mój dzień w Londynie był wesoły. Rozmawiałyśmy do czwartej and ranem, aż obie zasnęłyśmy na kanapie w salonie, który połączony był z kuchnią.


                   Promienie słoneczne łaskotały moja twarz, zmuszając mnie do pobudki. Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, który stał na szafce obok telewizora.
- Emily - zaczęła Molly, która leżała obok mnie. - Jest trzynasta czy mi się wydaje?
- Chyba tak - odparłam, mrużąc oczy.- Aczkolwiek pewności nie mam.
- No to chyba czas wstawać - westchnęła ruda i podniosła się. Zrobiła to jednak zbyt gwałtownie, bo zrzuciła mnie przy tym z kanapy.Obie zaniosłyśmy się śmiechem. Po chwili Molly leżała koło mnie i zaśmiewała się do rozpuku. W sumie nie miałyśmy zbytniego powodu do śmiania się, ale kiedy już zaczęłyśmy nie mogłyśmy przestać. Po kilkunastu minutach, wciąż leżąc na podłodze, pomału zaczęłyśmy się  uspokajać. W końcu udało nam się wstać na równe nogi i udałyśmy się do swoich pokoi.  Jeszcze nie miałam okazji się rozpakować, więc szukanie ubrań zajęło mi dwa razy więcej czasu i dwa razy więcej bałaganu. W końcu udało mi się odnaleźć dżinsowe szorty i białą koszulkę z krótkim rękawem. Zapowiadała się bardzo ładna pogoda, więc więcej ubrań nie było mi potrzebne. Wyjęłam z torby kosmetyczkę i udałam się do łazienki, którą właśnie zwolniła Molly. Wzięłam szybko prysznic, na który wczoraj nie było czasu. Wytarłam się wielkim ręcznikiem i zawinęłam turban na mokrych włosach. Umyłam zęby i twarz, po czym zabrałam się za makijaż. Postawiłam na jak najbardziej naturalny wygląd. Zatuszowałam kilka niedoskonałości i nałożyłam tusz na rzęsy. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania i ściągnęłam ręcznik z głowy. Z na wpół mokrymi włosami wyszłam z łazienki. Odniosłam kosmetyczkę do pokoju i udałam się do kuchni, gdzie urzędowała ruda. Pomogłam jej z naszym śniadanio-obiadem, który składał się z sałatki ze znalezionych w lodówce warzyw i smażonej piersi z kurczaka. Usiadłyśmy przy niewielkim stole i wzięłyśmy się za jedzenie, rozmawiając przy tym radośnie. Przy Molly na prawdę zapominałam o wszystkich problemach, jednak wiedziałam, że nie mogę siedzieć jej na głowie do końca życia, to i tak miło z jej strony, że zaprosiła mnie do siebie.
- A studia?- zapytała nagle dziewczyna. - Co ze studiami? Planujesz coś?
- Tak szczerze mówiąc to miałam sobie zrobić rok przerwy razem z Jamesem, żeby zwiedzić trochę  świata - odparłam, przygryzając wargę i spuszczając wzrok. Znów to nieprzyjemne ukłucie w okolicy serca.
- No to na co czekasz?! Wybieraj uczelnię i składaj papiery póki można! Przecież nie przesiedzisz całego roku sama w domu! - wykrzyknęła Molly, rozrzucając trochę sałaty wokół siebie. - Najlepiej gdzieś w Londynie! Zamieszkasz tu na stałe, tylko będziesz musiała dorzucić się do czynszu! Na co czekasz, dziewczyno, będzie wspaniale!
Był tylko jeden problem, nie miałam pojęcia w jakim kierunku miałam się dalej kształcić. Nie myślałam o tym wcześniej, skoro miałam jeszcze przed sobą rok na decyzję.
- Okej, Molly, uspokój się - przerwałam jej monolog, którego od dłuższej chwili nie słuchałam. - Przemyślę to.
- Okeeej, tylko szybko, na większości uczelni terminy składania papierów  za chwilę się kończą.
Skinęłam głową i wróciłam do jedzenia, jednak po chwili tę czynność przerwał mi dzwonek do drzwi. Do mieszkania wpadł Dani i Lorena.
- Cześć - rzuciły obie i rzuciły się na kanapę obok nas.
- Hej? - Molly uniosła brwi i spojrzała zaskoczona na przyjaciółki.
- Nie mów, że zapomniałaś! - wykrzyknęła oburzona Dani. - Idziemy na zakupy! Trzeba jakoś uczcić przybycie Emily!
- To taka mała zakupoholiczka - mruknęła do mnie blondynka, uśmiechając się pod nosem. - Wieczorem idziemy do klubu się trochę zabawić - dodała nieco głośniej.
- No tak, trzeba to oblać! - Molly też dorzuciła swoje trzy grosze, uśmiechając się szeroko. Zabrałyśmy swoje talerze i wrzuciłyśmy je do zlewu. Weszłam do chwilowo mojego pokoju po torebkę, do której schowałam telefon, portfel i gumy do żucia. Po chwili, kiedy wszystkie byłyśmy gotowe, wyszłyśmy z domu. Od razu udałyśmy się do najbliższego przystanku komunikacji miejskiej i na rozkładzie odszukałyśmy nasz autobus, który miał przyjechać za około pięć minut.

*pół godziny później*

         W końcu dotarłyśmy do ogromnej galerii handlowej. Kiedyś sądziłam, że ta w moim mieście jest duża, ale w tamtym momencie zmieniłam zdanie - była malutka. Tam musiało być tyle sklepów, że nie byłabym w stanie ich policzyć. 
- I jakieś cztery godzinki nie nasze - mruknęła Lorena, mierząc galerię wzorkiem. 
- Cztery? - zapytałam nieco przerażona. 
- Dani nie umie odpuścić sobie żadnego sklepu - odparła cicho, by przyjaciółka jej nie usłyszała. Westchnęłam cicho, ale postanowiłam, że wytrwam tę "podróż". 

*trzy godziny później*

          Usiadłyśmy przy stoliku jednej z kawiarni i czekałyśmy na zamówione napoje. Wszystkie, prócz Dani, która chyba nigdy nie miała dość, byłyśmy wykończone. Nigdy nie sądziłam, że zakupy mogą być tak męczące, ale nie żałuję. Świetnie bawiłam się z dziewczynami, przymierzałyśmy różne ciuchy i często tak głośno się śmiałyśmy, że panie w sklepach zwracały nam uwagę. Każda znalazła coś dla siebie. Mnie udało się upolować trzy koszulki, były przeceny, więc dlaczego miałam ich nie wziąć? Do tego jedne spodnie, szorty i cudowną sukienkę, którą planowałam założyć na dziś wieczór. Do sukienki znalazłam prześliczne buty. Byłam na prawdę zadowolona ze swoich zakupów. Dani była szczęśliwa jak dziecko, które właśnie dostało nową zabawkę. Po około dziesięciu minutach czekania dostałyśmy swoje zamówienia. Mój organizm domagał się jakiejkolwiek kawy, więc przede mną stała duża szklanka z latte. 
- Na dziś chyba koniec, nie? - zapytała z nadzieją Lorena. 
- Ale jeszcze ten sklep... - zaczęła Dani, ale Molly przerwała jej machnięciem dłoni przed jej twarzą. 
- Koniec - oznajmiła. - Bo nie zdążymy się przygotować na wieczór. 
- No okej - odparła nieco zawiedziona Danielle. Powoli dokańczałyśmy swoje napoje i zaczęłyśmy zbierać się do domów. 

______________________________________
Rozdział taki trochę "zapchajdziura"  i nie dzieje się tu nic ciekawego, ale w następnym będzie moooże coś się działo ^^ Stwierdziłam, że rozdziały będą pojawiać tak rzadko, bo jeśli nei wiem jak bardzo się staram to nie wychodzi mi dodawanie więcej niż jeden na miesiąc. Ta wypowiedź ma jakiś sens? Bo jest po drugiej w nocy i mój mózg nie działa zbyt dobrze. xd 
Do następnego! :3

Obserwatorzy