wtorek, 3 marca 2015

11

                    Siedziałam na kanapie w mieszkaniu Luke'a obok Dani, która wesoło nawijała o ostatnim wieczorze jaki spędziła z Maxem. Słuchałam jej jedynie połowicznie. W głowie wciąż siedziało mi to, że już jutro wyjeżdżam stąd. Zdążyłam już przywiązać się do tych ludzi, ale mimo to wciąż brakowało mi mojej Emmy i Adama, od którego nie miałam wieści od kilku dni, co nieco mnie martwiło. Dowiedziałam się, że w końcu zerwał z Jen. Wiedziałam, że mimo tego jaka ona nie była, to kochał ją i podjęcie tej decyzji było na pewno bardzo trudne. Przygryzłam wargę i rozejrzałam się po pokoju. Byli tu wszyscy prócz Travisa i to mnie nieco zmartwiło. Odkąd Molly powiedziała mi co nieco o jego przeszłości zupełnie inaczej patrzyłam na niego. Od początku był dla mnie bardzo miły i nie spodziewałam się, że miał tak ciemną przeszłość. Moje rozmyślania przerwał trzask zamykanych drzwi. Od razu skierowałam wzrok w stronę wejścia do pokoju, w którym stanął Travis z rozciętą wargą i krwią sączącą się z nosa.

- Wybaczcie spóźnienie, miałem małe komplikacje po drodze - powiedział uśmiechając się lekko.

- Stary, co ty żeś robił? - zapytał Josh patrząc na niego z uniesionymi brwiami.

- Drobne komplikacje, mówiłem - odparł wymijająco. Zerwałam się z miejsca i pociągnęłam bruneta do łazienki.

- Apteczka jest w szafce nad pralką - usłyszałam za sobą krzyk Luke'a.

- Jak to się stało? - zapytałam zamykając za sobą drzwi. - Nie mów, że to jakieś komplikacje! - przerwałam mu kiedy otworzył usta.

- Ech, to tylko starzy znajomi - powiedział wymijająco. Zaczęłam szperać we wskazanej przez blondyna szafce w poszukiwaniu apteczki. Kiedy już ja znalazłam odwróciłam się w stronę siedzącego na krawędzi wanny Travisa.

- Ciekawi znajomi - mruknęłam szukając czegoś czym mogłabym doprowadzić bruneta do porządku. Nie skomentował mojej wypowiedzi, więc spojrzałam na niego wyczekująco, tak jak robiła to moja mama kiedy byłam młodsza i coś przeskrobałam, a ona liczyła, że sama się do tego przyznam.

- Nie patrz jak na mnie - jęknął patrząc mi w oczy.

- To powiedz mi o co chodzi - odparłam przykładając mu do twarzy wacik z wodą utlenioną.

- Muszę? - zapytał.

- Tak. Nie chcę wracać do domu i zamartwiać się o ciebie - powiedziałam przesuwając wzrokiem po jego twarzy i lokując go na jego oczach.

- Martwiłabyś się? - zapytał uśmiechając się zadziornie.

- To chyba oczywiste - mruknęłam.

- No dobra - powiedział niechętnie i złapał mnie za nadgarstek po czym odsunął moją dłoń od swojej twarzy. - Tylko obiecaj, że to zostanie między nami.

- Obiecuje - powiedziałam i usiadłam obok niego.

- Kiedyś, jeszcze zanim poznałem Josha i resztę, trzymałem się z dość nieciekawymi ludźmi. Zajmowali się głównie handlowaniem narkotyków, nie wciągali mnie w to, ale kiedy skończyłem szkołę i nie mogłem znaleźć pracy, za którą mógłbym utrzymać siebie i ojca sam postanowiłem się do nich przyłączyć. Raz trafiłem na klientów, którzy nie zapłacili za towar, więc automatycznie to ja byłem winien szefowi kasę, a to było oczywiste, że jej nie miałem. Jakoś udało mi się od nich odejść, obiecałem, że ich nie wydam, więc dali mi więcej czasu na zebranie kasy, a teraz domagają się spłaty długu - wyjaśnił nie patrząc na mnie, swój wzrok wbił w swoje dłonie, które co chwila nerwowo splatał i rozplatał.

- Kurczę, to naprawdę beznadziejna sytuacja - powiedziałam po dłuższej chwili przygryzając wargę. - A ojciec? On nie może ci pomóc? - zapytałam po kolejnej chwili milczenia. Travis jedynie parsknął.

- On sam ledwo się utrzymuje. Jest uzależniony od alkoholu i praktycznie wszystko co ma wydaje na wódkę - odparł cicho.

- Och, przepraszam - mruknęłam nieco speszona.

- Nie przepraszaj, nie wiedziałaś - w końcu przeniósł swój wzrok na mnie i uśmiechnął się lekko.

- Ja ci pomogę - dodałam pewnie po chwili.

- Co? Emily, no co ty, dam sobie sam radę - zaprzeczył natychmiast.

- Już za długo byłeś z tym sam. Pozwól sobie pomóc. Mam swoje oszczędności, planuję gdzieś dorabiać, więc razem jakoś damy radę - oznajmiłam łapiąc go za rękę.

- Emily, nie - znów zaprzeczał.

- Travis, proszę cię, nie zostawię cię teraz samego - oznajmiłam tonem nie znoszącym sprzeciwu i ponownie wstałam, jakbym chciała zakomunikować tym, że kończę naszą dyskusję. Brunet jedynie zaśmiał się cicho kręcąc głową. Wyrzuciłam zakrwawiony wacik, który ciągle trzymałam w dłoni do umywalki i namoczyłam kolejny, by dokończyć opatrywanie obrażeń chłopaka.

- Emily - odezwał się Travis, a ja odwróciłam się w jego stronę. - Dziękuję. - Chciałam mu odpowiedzieć, że nie ma za co, ale wtedy on położył dłonie na moich biodrach i przysunął mnie do siebie. Przez cały czas nie odrywał wzroku od moich oczu, nawet wtedy gdy jego twarz przysunęła się niebezpiecznie blisko mojej. Złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, jakby bał się, że za chwilę go odepchnę i ucieknę. Ale tak się nie stało, coś w głębi mnie powtarzało, że zostanie tu będzie najlepszym wyborem. Moje serce porwało się do biegu jak spuszczone ze smyczy. Przysunęłam się jeszcze bliżej niego i splotłam ręce za jego karkiem odrzucając gdzieś w bok wacik. Pogłębił pocałunek i zmniejszył dzielącą nas odległość praktycznie do zera. Nie czułam, żeby to, co robię było nieodpowiednie. Może Travis był mi przeznaczony? Może to wszystko musiało się stać, abym mogła go poznać? Przerwaliśmy pocałunek, kiedy ktoś zapukał do drzwi.

- Żyjecie tam? - usłyszałam głos Molly dochodzący zza drzwi.

- Tak, tak - odparłam szybko. Travis cały czas obejmował mnie w talii, a moje ręce wciąż były splecione na jego szyi. Po kilku sekundach usłyszeliśmy kliknięcie, które oznajmiało otwieranie się drzwi i ujrzeliśmy Molly, która nieco się zdziwiła widząc nas w takiej pozycji,

- Przeszkadzam - stwierdziła nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić.

- Tylko troszkę - powiedział Travis śmiejąc się.

- Okej, wychodzę, tylko nie przesadźcie, nie będę się tłumaczyła twoim rodzicom jak zajdziesz w ciąże! - zagroziła mi celując we mnie palcem. Oboje parsknęliśmy śmiechem.

- Okej, dzięki za wsparcie - zawołałam za nią, kiedy już zamknęła drzwi. Uśmiechnęłam się lekko do Travisa i powiedziałam - Lepiej się zbierajmy, bo na serio sobie coś pomyślą.

- Słusznie - przyznał mi rację i wstał z miejsca. Zebrałam porozrzucane waciki, a brunet w tym czasie schował apteczkę. Kiedy złapałam za klamkę chcąc opuścić łazienkę Travis złapał mnie za nadgarstek i obrócił tak, że opierałam się plecami o drzwi po czym zatopił swoje usta w moich. - Nie mogłem się powstrzymać - powiedział, uśmiechając się łobuzersko. Uśmiechnęłam się jedynie i opuściliśmy pomieszczenie.


                            Wracaliśmy właśnie ze spaceru, na który postanowiliśmy się wybrać wspólnie z Travisem. Skoro już coś się między nami konkretnego zadziało uznaliśmy, że ten wieczór możemy spędzić tylko we dwoje spacerując wzdłuż Tamizy. Brunet odprowadził mnie pod samą klatkę, ale żadnemu z nas nie uśmiechało się rozstawać. Kiedy znaleźliśmy się pod blokiem usiadłam na barierkach, a Travis oparł się o nie łokciami  i wbił wzrok w coś przed nami.

- Musisz już wyjeżdżać? - zapytał z miną zbitego psiaka.

- Nie mogę cały czas siedzieć Molly na głowie, poza tym niedługo się tu przeprowadzę, więc chyba jakoś dasz radę - powiedziałam uśmiechając się lekko. Poczułam kolejny chłodny podmuch wiatru tego wieczoru. Kiedy byliśmy nad rzeką Travis zauważył, że zrobiło się chłodniej, więc od razu oddał mi swoją bluzę która była bardzo ciepła. Przygryzłam wargę i spojrzałam na bruneta. Będę za nim tęsknić i to bardzo. Bez słowa odepchnął się od barierki i podszedł do mnie obejmując moje ciało ramionami. Wtuliłam się w niego bez słowa. Od razu moje zmysły zarejestrowały zapach jego perfum, które bardzo przypominały te, których używał James. Znów poczułam ścisk w sercu i mocniej przytuliłam Travisa.

- Wszystko okej? - zapytał czując mój uścisk.

- Tak, wszystko w porządku - odparłam uśmiechając się lekko.


                           Staliśmy na dworcu czekając na mój pociąg. Travis cały czas stał za mną i mnie obejmował, jakby chciał jak najdłużej zatrzymać mnie przy sobie.

- Matko, ten czas tak szybko zleciał - powiedziała siedząca na mojej walizce Molly.

- Noo, strasznie - odparłam opierając się lekko o bruneta. - Teraz wy mnie odwiedźcie - dodałam po chwili.

- No jasne, że cię odwiedzimy - powiedziała radośnie ruda. Uśmiechnęłam się do niej i uniosłam głowę tak by spojrzeć na Travisa, ale ten cały czas wpatrywał się w miejsce, z którego miał nadjechać mój pociąg. Położyłam dłoń na jego splecionych na wysokości mojego brzucha i westchnęłam lekko. Kilka minut później środek transportu nadjechał, a ja poczułam żal w sercu. Szkoda mi było ich zostawiać. Molly od razu wstała z walizki i wyrwała mnie z uścisku Travisa przytulając do siebie.

- Będę tęsknić- powiedziała smutno.

- Ej, przecież niedługo się zobaczymy - pocieszyłam ją odsuwając się nieco. Uśmiechnęłam się jeszcze do niej i odwróciłam się w stronę Travisa. Od razu wpadłam mu w ramiona, a nasze usta bez problemu odnalazły drogę do siebie. Kiedy pociąg stanął przed nami odsunęliśmy się od siebie i wymieniliśmy jedynie tęskne spojrzenia po czym odeszłam do pojazdu. Zajęłam miejsce w jednym z pustych przedziałów i spojrzałam przez okno na dwójkę, którą właśnie opuściłam. Czas wracać do domu - pomyślałam i pomachałam im, kiedy pociąg ruszył.

                            Podciągnęłam nogi pod brodę i wpatrywałam się w widoki za oknem. Jeszcze jakiś czas temu jechałam w przeciwną stronę chcąc zapomnieć o wszystkim, a teraz kiedy wracałam czułam, że większość spraw w mojej głowie się poukładało. Miałam wrażenie, że dzięki Travisowi jakoś udało mi się wyrzucić z siebie część smutku po stracie Jamesa. Oczywiście nie zapomniałam o nim, bo to było niemożliwe. Westchnęłam i objęłam kolana ramionami. Miałam mieszane uczucia względem mojego powrotu do domu. Z jednej strony cieszyłam się, że znów zobaczę Emmę i Adama, ale z drugiej już tęskniłam za nowymi znajomymi z Londynu. Czemu wszyscy nie mogliśmy mieszkać w jednym mieście? Byłoby dużo łatwiej.


                            Wysiadłam z pociągu ciągnąc za sobą walizkę, która była dużo cięższa niż kiedy wyjeżdżałam. Od razu zaczęłam się rozglądać za znajomymi twarzami. Moje usta od razu wygięły się w szerokim uśmiechu, kiedy zobaczyłam Emmę machającą do mnie. Od razu puściłam się biegiem w jej stronę. Rzuciłyśmy się sobie w ramiona i żadna nie myślała o tym, żeby puścić. Dopiero teraz poczułam jak bardzo mi jej brakowało.

- Matko, nawet nie wiesz jak ja się za tobą stęskniłam! - pisnęła mi do ucha przyjaciółka. W odpowiedzi jedynie mocniej ją przytuliłam.

- Udusisz ją - usłyszałam po kilku minutach lekki śmiech mojego brata. Oderwałam się od Emmy i rzuciłam na  szyję Adama. Z racji tego, że mój brat był sporo wyższy ode mnie musiałam się mocno wyciągnąć, żeby objąć go za szyję.

                            Wszyscy z szerokimi uśmiechami podążyliśmy do samochodu Adama. Emma już zadeklarowała się, że zostaje na noc i muszę jej wszystko opowiedzieć, a było co opowiadać. Przez całą drogę rozmawialiśmy na temat tego co działo się kiedy mnie nie było. Zakodowałam sobie w głowie, że muszę potem wypytać Adama o Jen, bo żadne z nich nie poruszyło tego tematu, co było nieco podejrzane.

______________________
Szemankoo! :D Ostatnio mnie naszła w końcu wena i napisałam! Nie, nie zapomniałam o tym blogu. Nie, nie porzuciłam go. Po prostu miałam lekki zanik weny (nothing new). No więc zamiast uczyć się na jakże ważną kartkówkę z niemieckiego (spokojnie, mam ściągi) piszę rozdział, ale co taam! :D
Mam do was małą prośbę - jeśli to czytacie zostawcie jakikolwiek komentarz, żebym wiedziała, że nie pisze sama do siebie :)
Pozdrawiam :*
Btw. Widzicie ten SUPERMEGAZAJEBIŚCIECUDNY szablon? <3

2 komentarze:

  1. Dzień dobry!
    Zapraszam serdecznie na watch-meburn.blogspot.com
    Można pobrać szablon, zamówić, zaproponować albo chociaż popaczeć i skomentować :).
    Serdecznie zapraszam :3
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! ;*
    O.o O.o O.o O.o
    Jak ja mogłam tego nie skomentować? O.o
    Toć byłam pewna, że komentowałam, a tu takie o! Gufno.
    Co do rozdziału:
    To super bajerancki! ^^
    Kissssnęli się! Jeju! ♥♥♥ Co za szczęście!
    To było takie urocze! Travis jest taki uroczy!
    Mam tylko nadzieję, że jakoś uda mu się pozbyć tych dziadów. -.-
    Ooo, jak super! :D
    Emilka wróciła do domciu! Ciekawe, co tam pomiędzy Adasiem a Emmą się tworzy...
    Pisaj szybko! :D
    Kissski. ♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy