Siedzieliśmy w salonie całą trójką. Emma i Adam utrzymywali między sobą jakiś dziwny dystans i, choć starali zachowywać się normalnie, wiedziałam, że coś się stało.
- Poznałaś kogoś ciekawego? - zapytała brunetka uśmiechając się lekko.
- Och, kilka osób się nawinęło - odparłam, przyjmując wygodniejszą pozycję. Rodziców znów nie było w domu, więc nikt nam nie przeszkadzał.
- A konkretniej? - zapytała zaciekawiona. Odetchnęłam głośno i zaczęłam powoli opisywać każdą nowo poznaną osobę, pomijając przy tym Travisa.
- No i był ktoś jeszcze - dodałam, przygryzając wargę i patrząc na Emmę i Adama.
- Taak? - brat spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Taak - powiedziałam uśmiechając się. - No więc, nazywa się Travis.
- Podejrzane imię - skomentował Adam, patrząc na mnie spod przymrużonych oczu.
- Jak masz tak komentować to ja sobie idę - powiedziałam wstając.
- Stój, stój, stój - wyrwał się od razu brat, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc z powrotem na kanapę. - Muszę wiedzieć kogo się spodziewać - roześmiał się.
- Teraz to spadaj - powiedziałam, wytykając język. Założyłam ręce na piersi i posłałam Emmie minę typu "opowiem ci, jak będziemy same". Przyjaciółka jedyne uśmiechnęła się i kiwnęła nieznacznie głową.
- Znowu rozmawiacie bez gadania? - Adam spojrzał na nas przerażony.
- Być może - odparłam tajemniczo.
- Ech, nie wygram tego. Zostawiam was, mam nadzieję, że nie zrobiłaś nic głupiego w tym Londynie - powiedział wstając. - Pogadamy potem.
- Paa - rzuciłam, rozkładając się na kanapie. Przygryzłam wargę i spojrzałam niepewnie na Emmę. Teraz będę musiała opowiedzieć jej wszystko, co było związane z Travisem i zupełnie nie wiedziałam jak na to zareaguje.
- Opowiadaj - powiedziała szczerze zaciekawiona. Westchnęłam i opowiedziałam jej całą historię z Travisem, jak się poznaliśmy i jak zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Pominęłam fakt jego przeszłości, to zostaje między nami. - Czyli jesteście razem? - zapytała, kiedy skończyłam opowiadać.
- Tego nie powiedziałam - odparłam, wzruszając ramionami.
- Jak to? Ale się całowaliście i w ogóle - zdziwiła się brunetka.
- Żadne z nas nic nie mówiło o stałym związku. Może później, kiedy już na stałe będziemy w Londynie - powiedziałam, bawiąc się frędzlem od poduszki. - Nie wiem czy jestem gotowa na związek po tym wszystkim.
- Nie możesz żyć przeszłością - powiedziała spokojnie. - James skopałby mi tyłek gdyby wiedział, że pozwalam ci się tyle dołować - dodała z lekkim uśmiechem.
- Ale nie skopie - powiedziałam cicho. - A teraz ty opowiadaj co się stało między tobą a Adamem.
- Nic takiego - odparła uciekając wzrokiem bok.
- Jak ty mi nie powiesz to wyciągnę to z niego choćby siłą - zagroziłam, wbijając w nią wzrok.
- Ech, no dobrze - odparła zrezygnowana i zaczęła opowiadać.
- Poznałaś kogoś ciekawego? - zapytała brunetka uśmiechając się lekko.
- Och, kilka osób się nawinęło - odparłam, przyjmując wygodniejszą pozycję. Rodziców znów nie było w domu, więc nikt nam nie przeszkadzał.
- A konkretniej? - zapytała zaciekawiona. Odetchnęłam głośno i zaczęłam powoli opisywać każdą nowo poznaną osobę, pomijając przy tym Travisa.
- No i był ktoś jeszcze - dodałam, przygryzając wargę i patrząc na Emmę i Adama.
- Taak? - brat spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Taak - powiedziałam uśmiechając się. - No więc, nazywa się Travis.
- Podejrzane imię - skomentował Adam, patrząc na mnie spod przymrużonych oczu.
- Jak masz tak komentować to ja sobie idę - powiedziałam wstając.
- Stój, stój, stój - wyrwał się od razu brat, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc z powrotem na kanapę. - Muszę wiedzieć kogo się spodziewać - roześmiał się.
- Teraz to spadaj - powiedziałam, wytykając język. Założyłam ręce na piersi i posłałam Emmie minę typu "opowiem ci, jak będziemy same". Przyjaciółka jedyne uśmiechnęła się i kiwnęła nieznacznie głową.
- Znowu rozmawiacie bez gadania? - Adam spojrzał na nas przerażony.
- Być może - odparłam tajemniczo.
- Ech, nie wygram tego. Zostawiam was, mam nadzieję, że nie zrobiłaś nic głupiego w tym Londynie - powiedział wstając. - Pogadamy potem.
- Paa - rzuciłam, rozkładając się na kanapie. Przygryzłam wargę i spojrzałam niepewnie na Emmę. Teraz będę musiała opowiedzieć jej wszystko, co było związane z Travisem i zupełnie nie wiedziałam jak na to zareaguje.
- Opowiadaj - powiedziała szczerze zaciekawiona. Westchnęłam i opowiedziałam jej całą historię z Travisem, jak się poznaliśmy i jak zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Pominęłam fakt jego przeszłości, to zostaje między nami. - Czyli jesteście razem? - zapytała, kiedy skończyłam opowiadać.
- Tego nie powiedziałam - odparłam, wzruszając ramionami.
- Jak to? Ale się całowaliście i w ogóle - zdziwiła się brunetka.
- Żadne z nas nic nie mówiło o stałym związku. Może później, kiedy już na stałe będziemy w Londynie - powiedziałam, bawiąc się frędzlem od poduszki. - Nie wiem czy jestem gotowa na związek po tym wszystkim.
- Nie możesz żyć przeszłością - powiedziała spokojnie. - James skopałby mi tyłek gdyby wiedział, że pozwalam ci się tyle dołować - dodała z lekkim uśmiechem.
- Ale nie skopie - powiedziałam cicho. - A teraz ty opowiadaj co się stało między tobą a Adamem.
- Nic takiego - odparła uciekając wzrokiem bok.
- Jak ty mi nie powiesz to wyciągnę to z niego choćby siłą - zagroziłam, wbijając w nią wzrok.
- Ech, no dobrze - odparła zrezygnowana i zaczęła opowiadać.
*Emma*
Po odczytaniu esemesa zerwałam się na równe nogi i, łapiąc w pośpiechu bluzę, wybiegałam z domu. Adam zerwał z Jennifer i mnie potrzebował - takie myśli ciągle kołatały w mojej głowie. Na chwilę przerwałam bieg, bo uświadomiłam sobie, że nie mam pojęcia, gdzie mam spotkać Adama. Napisałam do niego esemesa i po kilkunastu sekundach otrzymałam odpowiedź: "Na wzgórzu za miastem." Szybko zmieniłam kierunek biegu i ruszyłam na miejsce. W tamtym momencie cieszyłam się, że dużo biegałam, kiedy chodziłam do szkoły. Jak raz ten sport przydał mi się w życiu. Po około piętnastu minutach byłam na miejscu. Znajdowałam się na skraju miasta, na wzniesieniu, z którego był widok na całe miasteczko. Od razu zauważyłam Adama, więc zwolniłam kroku próbując uspokoić oddech.
- Adam? - złapałam go za ramię i usiadłam na kamieniu obok niego.
- Dzięki, że przyszłaś - powiedział i upił łyk piwa z butelki, która stała obok niego. Musiał ich wypić już kilka bo pachniał alkoholem.
- Co się stało? - zapytałam, przygryzając wargę.
- Zrozumiałem to, co Emily mówiła mi od zawsze. Ona mnie ograniczała, nie mogłem zrobić bez niej kroku, bo robiła o wszystko awanturę, nie mogłem tak dłużej - wyjaśnił i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Widocznie tak miało być - odparłam, kładąc mu rękę na ramieniu. - Z czasem będzie lepiej, zobaczysz.
- Jak ty to robisz? - zapytał, patrząc przed siebie.
- Co takiego? - zapytałam.
- Zawsze jesteś silna, pomagasz wszystkim, a najbardziej Emily. Bez ciebie ona całkiem by się załamała, nawet ja nie potrafiłem jej pomóc, tylko dzięki tobie się jakoś trzyma - wytłumaczył.
- Emily to moja najlepsza przyjaciółka, nie mogłabym jej zostawić w takiej chwili. Ona też nie raz mi pomagała - odparłam spokojnie.
- Cieszę się, że tu jesteś - oznajmił Adam, opierając głowę o moje kolana. - Czemu wcześniej tego nie zauważyłem? To ty zawsze byłaś najważniejsza, dlatego Jen się wkurzała, bo nie mogła się równać z tobą - powiedział nagle, spoglądając na mnie.
- Adam, co ty gadasz, jesteś pijany - zmieszałam się. Tyle czasu czekałam by usłyszeć te słowa, ale ne tak, nie kiedy był pod wpływem alkoholu.
*Emily*
- Potem odprowadziłam go do domu i od tamtej pory mnie unika - zakończyła swoją wypowiedź Emma. Cały czas uparcie patrzyła w okno, wiedziałam, że powstrzymywała łzy. Zszokowana podniosłam się i przytuliłam przyjaciółkę.
- Matko, mój brat to kompletny palant - mruknęłam, głaszcząc ją po plecach. Przesiedziałyśmy tak jeszcze kilka godzin, a kiedy zaczęło się ściemniać Emma stwierdziła, że powinna jednak wracać do domu i dać mi odpocząć. Od razu postanowiłam ją odprowadzić, chciałam jeszcze dziś odwiedzić jedno miejsce.
Kiedy Emma była już bezpiecznie odstawiona do domu ja skierowałam swoje kroki w stronę cmentarza. Ne byłam tam od czasu pogrzebu James'a. Niepewnym krokiem przemierzałam alejki nagrobków wzrokiem sunąc po nazwiskach osób spoczywających w tamtych miejscach. Drogę do grobu mojego przyjaciela mogłabym pokonać nawet z zamkniętymi oczami, mimo, że byłam tam tylko raz. Stanęłam przed miejscem spoczynku James'a i przez chwilę tępo wpatrywałam się w płytę nagrobną. Nadal nie docierało do mnie to, że jego już nie ma. Zacisnęłam wargi w wąską linię i starałam się nie rozpłakać. Postawiłam na grobie znicz, który kupiłam przed wejściem na cmentarz i otworzyłam go. Z tylnej kieszeni jeansów wyciągnęłam zapalniczkę i drżącymi dłońmi starałam się odpalić znicz. Po kilku próbach udało mi się. Dopiero wtedy odważyłam się podnieść wzrok na napisy, które oznajmiały, kto leży w danym miejscu. Żal ścisnął moje serce, kiedy litery ułożyły się w James McLevis. Łzy mimowolne zaczęły spływać mi po policzkach, tak bardzo mi go brakowało. Osunęłam się na ziemię i oplotłam ramionami kolana podciągając je pd brodę.
Kiedy się uspokoiłam zaczęłam opowiadać o moim wyjeździe, tak, jakby James był obok. Wiedziałam, że cieszyłby się razem ze mną. Napewno nie chciałby, żebym pogrążyła się w żałobie na dobre. Zawsze powtarzał, że życie mamy jedno i ne wart marnować go na smutki. W tamtym momencie chciałabym go przytulić, dotknąć, cokolwiek, jednak wiedziałam, że to niemożliwe.
"Pozostawił pustkę i niezliczoną ilość wspomnień. Nawet nie wiem czy mam na co czekać. Nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek wróci. Snuje się bez sensu i odliczam każdą minutę. Do końca dnia... Mówią że z dnia na dzień ma być coraz lepiej. Tylko jeszcze nocy się boję. Wtedy dopada taki smutek i strach. Czasem nawet bez powodu. I człowiek tak siedząc sam ze sobą w kompletnej ciszy siebie znieść nie potrafi. I nie wie co ma zrobić... Co ma zrobić żeby to minęło. "
____________________
Takie krótkie cuś bo mnie naweniło. Pomalutku zbliżamy się do końcaaa!
Pozdrawam ;*